LUT 09 2011 69,7 km - 3 KOLARZY 4°C
Takiego słońca nikt się nie spodziewał. Gdyby
nie nieprzyjemny chłodny północny wiatr, byłoby sielankowo jak na luty.
Leon musiał być w kotłowni, więc spotkaliśmy się we trójkę. Tempo nadal
mocne, ale do wytrzymania, oprócz górek.
Zatrzymaliśmy się na rynku w Wilczym Gardle, by zjeść zabrany chleb, no i trochę odpocząć. Jak zwykle w domu byłem bardzo zmordowany. Jerzyk i Heniek w niezłej formie, poinformowali mnie, że reszta załogi się odgraża i "sadzi" na mnie, by się popróbować. No zobaczymy...