SEZON 2011

PAZ 06 2011 138 km - 7 KOLARZY 20°C

DS

Październik , normalnie zimno i smutno. Ale nie dla fanów rowerów. Każda pogoda nadaje się na wypad, zwłaszcza, że ekipa zebrała się naprawdę silna. Byłem pod kopalnią i wstąpiłem po talony na węgiel. Dość niesympatyczna pani poprosiła o jakiś numer stały, sugerując że jest coś nie tak. Jako, że byłem w niekonfliktowym nastawieniu, normalnie jej odpuściłem, zwłaszcza, że nauczyłem się tego przy Janku, po ostatnim wypadzie. Po chwili zainkasowałem kasę od koników - spojrzałem przed siebie!. A tutaj widzę sześciu chłopa, w tym dwóch na cieniutkich oponkach. Na dobra pomyślałem – będzie ostro, ale liczyłem na Jurka, który dołączy do nas nie długo. Tempo koło 28km/h – jeszcze dawałem rady. Po 70km niedaleko zalewu Goczałkowickiego dałem za wygraną. Jak zwykle byłem ogonem tego peletonu, ale zaszczyt w nim udziału dodawał mi resztki sił. Pod zaporą pierwszy posiłek, potem seans zdjęciowy przed pałacem w Pszczynie . Za Pszczyną doszło do rozerwania peletonu na trzy formacje i każdy pojechał w swoją stronę. Do cudownego połączenia doszło za Orzeszem, znowu byliśmy razem. Silne tempo nadawał Heniek, trudno było nadążyć. Zgubiłem swoje nakrycie głowy w pogoni za nimi, ale poczekali. Przejechane 138 km, pogoda wyśmienita, sił wystarczyło, jakoś dojechałem do domu. Myślę, że przejedziemy jeszcze parę etapów, nikt nie mówił że będzie łatwo. SUPER wyjazd.