10 LISTOPAD 2012 SKRZYCZNE

Wyż nad południowa Polską spowodował napływ gorącego powietrza, choć pora roku późna, zrobiło się całkiem przyjemnie. Na centrum operacyjne wybrany został sprawdzony hotelik w centrum Brennej. Tym razem wszyscy znaleźli czas i rano wyruszyliśmy w Beskidy. Prowadził Janek, dwa rowery na dachu jeden w środku.

Po rozpakowaniu się na miejscu, wskakujemy na nasze rumaki i ruszamy w kierunku Chaty Wuja Toma, początkowo asfaltem , potem leśnymi duktami. W Chacie przerwa na omówienie dalszych planów, padło na czerwony szlak w kierunku Klimczoka. Mozolnie nabieramy wysokości, mocno grzejące słonko dodaje nam sił, niebawem przemykamy przez Trzy Kopce 1117m i dróżką wijąca się dookoła Klimczoka docieramy do Przełęczy Siodło 1035m, stąd już nie daleko do schroniska. Ludzi sporo na szlaku, przecież to weekend. Pora odwiedzić Szczyrk, zjazd dosyć stromy , ale dajemy radę, przed nami Sanktuarium, gdzie z bijącego źródełka raczymy się zimną wodą, dodaje nam sił przed naszym głównym celem Skrzycznem. Wijącym się w dół asfaltem dojeżdżamy do Centrum, pora na obiad, serwuje go nam dziewczyna o silnie mongolskich rysach, ubrana jednak w strój góralski, bardzo ciekawy widok. Pora zdobyć najwyższą górę w okolicy, przed tym jednak Janek wymienia dętkę w tylnym kole, na niego trafiło.

Skrzyczne 1257 m

Początkowo podjeżdżaliśmy, końcówka jednak to strome podejście halami wzdłuż trasy kolejki, zapierało dech w piersiach, trzeba było robić częste odpoczynki. Jakoś dopchałem rower do Hali Jaworzyny, zaraz schłodziliśmy się na stacji pośredniej wyciągu. Sącząc złocisty napój wpadliśmy na pomysł przebycia ostatniego kawałka drogi na Skrzyczne na kolejce. Wpakowaliśmy się z rowerami za 6 złotych na krzesełka wyciągu i wkrótce wylądowaliśmy na samym szczycie 1257m obok wieży.

Pamiątkowa fotka i prze Małe Skrzyczne 1211 i Malinowską Skałę 1152 skręcamy w czerwony szlak w kierunku Przełęczy Salmopolskiej. Bardzo widokowa trasa, Malinowska Skała to najlepszy punkt widokowy w okolicy poza tym można nieźle popedałować w ekstremalnych warunkach. Prze szczytem Malinów 1115m zahaczam o leżąca na trasie powaloną choinkę, zostaje wepchana w szprychy tylna przerzutka . Staje w miejscu i spoglądam za siebie. Powoli uwalniam przerzutkę, ale wózek jest trochę zdeformowany. Prostuje go ile się da i szukam przełożenia na którym dało by się jechać dalej, bo przerzutka cały czas ma ochotę wejść we szprychy. W końcu opanowuje sytuacje i dojeżdżam do kompanów czekających już na mnie na przełęczy.

Powrót do Brennej

Powrót. Pora ruszać w kierunku Brennej, przez Biały Krzyż 941m przed Grabowa skręcamy na czarny szlak wiodący do Leśnicy, następuje długi zjazd, to przyjemne , że na koniec nie trzeba wkładać dużego wysiłku na dotarcie do kwatery.

Tutaj fatalną wiadomością okazało się to, że choinka zerwała tez moja sakwę, czego nie zauważyłem, była ze mną w Chinach, Istambule, Tallinie i Tiranie, a została na szlaku, piękny koniec, przynajmniej nie skończyła zapomniana gdzieś w piwnicy. Ostatnie zdjęcie sakwy