ALBAŃSKIE METAMORFOZY, CZYLI WSZYSTKIEGO PO TROCHU
SIE 25 LIP 17 2012 1330 km - 4 KOLARZY 39°C
Jak każdy przed wyprawą rowerową stwarzałem sobie pewne wyobrażenia o
kraju, który mam odwiedzić i czego mogę się tam spodziewać?.
Rzeczywistość jak zwykle okazała się zupełnie inna. Albania w porównaniu
do Ukrainy bije ją na głowę kilkakrotnie, bliskość Włoch czy Grecji
sprawia, że mamy tu bardzo rozwinięte usługi na poziomie europejskim.
Stołowanie się nie sprawia żadnych problemów, co prawda zdarza się
jeszcze naciąganie turystów, ale są to kwoty niewielkie i do pogodzenia
się. Boczne drogi, którymi się poruszaliśmy były asfaltowe i nieźle
utrzymane, niestety kierowcy nie zawsze uznają rowerzystów, trzeba
bardzo uważać, zwłaszcza na tych z przodu, wyprzedzających na trzeciego.
Zrobiliśmy ponad 1300km , dokładną trasę można
zobaczyć na załączonej mapie. Podziwialiśmy starożytne miasta Butrint,
Apolonię i Orikum, a także zamki w Gjirokaster, Berat i Kruje, kąpaliśmy
się w morzu i płynęliśmy promem po rzece Drin. Zdobyliśmy parę
przełęczy w tym jedną na 1520m n.p.m., wysoka temperatura dawała nam się
we znaki, nie obyło się bez kilku awarii, szczęśliwie jednak dotarliśmy
do Skopie, skąd autobus powiózł nas w kierunku domów.
Pomogły w tym zapalone świeczki na
intencje powodzenia wyprawy w Monastyrze Svieti Naum, jeszcze w
Macedonii. Początkowa miało nas jechać ponad dziesiątka, chętni
stopniowo wykruszali się z różnych powodów, ostatecznie była nas
czwórka.